Uwielbiam moja chabrowa tiulową spódnicę. Została stworzona głównie z myślą o drugiej kreacji na nasza paryską sesję plenerową, ale tak mnie zauroczyła, że już była ze mna, a właściwie na mnie, na nie jednym oficjalnym wyjściu. Muszę przyznać, ze chyba najlepiej sprawdziła się na weselu naszych przyjaciół, bo świetnie nadaje się do tańca. Uwielbiam wirować w niej po parkiecie niczym baletnica ;) Eh rozmarzyłam się trochę. A poniżej kilka zdjęć z owym kobltowym cudeńkiem w roli głównej.