Zaskakujące pudełko

13:22




W mieszkaniu wybrzmiewa głośny dźwięk domofonu, podnoszę słuchawkę i z drugiej strony słyszę znajomy głos listonoszki, oczywiście wpuszczam ją na górę i z zaciekawieniem czekam cóż to za przesyłkę przyniesie. Okazuje się, że dotarła do nas średniej wielkości paczuszka, której zawartość była znakiem zapytania. 

Jakiś czas temu odezwała się do nas przedstawicielka pewnej firmy z propozycją poznania ich oferty. Stwierdziliśmy, czemu nie. Zgodziliśmy się i później zalatani zupełnie zapomnieliśmy o tym. Dlatego nie domyśliłam się od razu zawartości otrzymanej paczuszki.

Pewnie większość z Was słyszało o pudełkach pełnych kosmetyków takich jak Shiny Box, Glossy Box, itp. Ostatnio na rynku zaczęły powstawać tego typu boxy dedykowane dzieciom lub zarówno dzieciom jak ich mamom. Jednym z nich, dopiero raczkującym na pudełkowym rynku jest BabyFoxBox.



Do tej pory jeszcze nie miałam okazji trzymania w rękach tego rodzaju pudełek, jednak widziałam ich zdjęcia w internecie. Oglądając je na początek wybija się śliczne pudełko, najczęściej w pastelowej kolorystyce, cieszące oko odbiorcy. Taka szata graficzna jest bardzo zachęcająca i przyciągająca przyszłych nabywców lub obdarowywanych. Wydawało mi się, że jest to swego rodzaju standard, bo chyba każdy w dzisiejszych czasach już wie, że liczy się pierwsze wrażenie, nawet jeśli chodzi o wygląd pudełka. Jednak myliłam się, BabyFoxBox nie postawiło na ciekawą szatę graficzną. Otrzymaliśmy zwykłe szare pudełko, które mogło zawierać wszystko, ale nigdy bym się nie domyśliła, że będą to niespodzianki dla dziecka. Trochę mnie to rozczarowało, liczyłam na coś innego, ale dobrze, nie oceniajmy książki po okładce, a właściwie zawartości pudełka po jego opakowaniu.


Zajrzałam do środka, a tam jako pierwszy moim oczom ukazał się list od BabyFoxBox z ich lisim logo, a w nim lakoniczne podziękowanie i informacje co znajdę w pudełku. Bardzo fajną niespodzianką był fakt, że było to 5 pełnowartościowych produktów. Cztery z nich pochodzą z serii Dzidziuś firmy Pollena, dedykowane dzieciaczkom już od pierwszych dni życia i posiadające hipoalergiczny skład oraz przyszłym mamom i walce z ich dolegliwościami podczas ciąży. Piąty produkt również hipoalergiczny firmy SudoPHARMA jest przydatny podczas opieki nad maluszkami, choć nie tylko.


Co prawda paczuszka dotarła do nas w zeszłym roku, ale chciałam połączyć moją opinie o pudełku z testem produktów które w nim znalazłam, dlatego trochę to trwało zanim poznałam produkty wzdłuż i wszerz. Poza tym chyba na dobre wyszło, że tak długo prowadziliśmy testy, bo mieliśmy okazje sprawdzić czy BabyFoxBox udało się rozwinąć skrzydła. Wygląda na to, że strona umarła śmiercią naturalną. Trudno nam powiedzieć co mamy o tym myśleć, oczywiście każdemu życzymy wszystkiego co najlepsze, ale powyższa sytuacja sprawiła, że bezcelowym wydaje nam się wydawanie jakichkolwiek opinii na temat pudełka, jaka ona by nie była zarówno pozytywna, a tym bardziej gdyby była negatywna. Możemy za to podzielić się z Wami naszymi wrażeniami z użytkowania otrzymanych produktów możecie poznać poniżej.


Jak okazało się, że Kubuś będzie karmiony mlekiem modyfikowanym oprócz kupienia zestawu butelek zaopatrzyłam się w specjalny płyn do ich mycia. Jeszcze wtedy mocno przewrażliwiona matka uznałam, że skoro istnieją tego typu płyny na rynku, oznacza to, że właśnie nimi należy myć naczynia należące do bobasów. Teraz chyba już z przyzwyczajenia stosuje je i bardzo się ucieszyłam, jak okazało się, że jednym z produktów które znalazłam w pudełku był hipoalergiczny płyn do mycia butelek Dzidziuś. Ma on przyjemny delikatny kwiatowy zapach i żelową konsystencję, podobnie jak tradycyjne płyny do mycia naczyń. Niewielka ilość płynu spokojnie starcza mi na umycie kilku butelek, miseczek i talerzyków Kubusia. Z łatwością odmywa wszystkie zanieczyszczenia, zarówno pozostałości mleka modyfikowanego, jak i te po przygotowanym przeze mnie obiadku czy deserku. Płyn ten moim zdaniem jest lepszy od dotychczas stosowanego, który dozował się w postaci lekkiej pianki i nie był na tak wydajny jak Dzidziuś’owy produkt. Również cena jest zachęcająca, na stronie producenta za 500 ml butelkę trzeba zapłacić ok. 9 zł, wg mnie nie jest to wygórowana cena za taką pojemność.

Płyn do mycia butelek nie jest jednak flagowym produktem z serii Dzidziuś. Prym wiodą kosmetyki przygotowane specjalnie z myślą o maluszkach. My dzięki paczuszce mieliśmy okazje poznać płyn do kąpieli i krem ochronny. 


Jeśli chodzi o kąpiel do tej pory używaliśmy emolientów. Co prawda u Kubulka nie zauważyłam żadnych skłonności do atopowej skóry, którą niestety ja mam, ale wolałam dmuchać na zimne i dbać o jego delikatną skórę w szczególny sposób. Prawda jest też taka, że tak naprawdę póki nie spróbujemy innych produktów nie dowiemy się czy nasz brzdąc nie ma skłonności do alergii. Stwierdziłam, że Kubulek już jest na tyle duży, że można podjąć próbę zmiany płynu do kąpieli. Produkt z serii Dzidziuś ma bardzo przyjemny delikatny zapach. Przygotowanie kąpieli z jego użyciem nie stanowi problemu, płyn bardzo dobrze rozpuszcza się w wodzie tworząc puszystą pianę, która bardzo spodobała się Kubusiowi. Wcześniej używane specyfiki nie pieniły się, przez co nie dawały tyle radochy naszemu małemu miłośnikowi kąpieli. Zaraz po kąpieli od razu da się zauważyć, że skóra naszego szkraba jest nawilżona, a to wszystko za sprawą olejku migdałowego, który ja osobiście uwielbiam. Kubuś nie dostał żadnego uczulenia po kąpieli, więc śmiało możemy pokusić się o kupienie kolejnej buteleczki płynu Dzidziuś, tym bardziej że jego cena jest naprawdę korzystna, za 500 ml opakowanie na oficjalnej stronie producenta trzeba zapłacić jedyne 10 zł.


Krem ochronny używamy przed każdym spacerem. Stosujemy go przez cały rok, latem w trosce przed działaniem promieni słonecznych, zimą chroniąc przed wiatrem i zimnem. Do tej pory używaliśmy dwóch różnych produktów. Krem ochronny z serii Dzidziuś ponoć jest odpowiedni na każdą pogodę. Póki co mieliśmy okazję sprawdzić krem w zimowych warunkach. Gęsta konsystencja sprawia, że na jego aplikację należy poświęcić parę chwil więcej niż w przypadku kremów używanych przez nas do higieny porannej i wieczornej, jest to jednak charakterystyczne dla kremów które mają na celu ochronę skóry przed różnego rodzaju czynnikami atmosferycznymi. Buziaczek Kubusia posmarowany Dzidziuś’iem bardzo dobrze znosił spacerki, mimo wietrznej pogody jego twarzyczka nie nabrała rumieńców. Nie zauważyłam również żadnych reakcji alergicznych. Jego zapach choć delikatny nie do końca przypadł nam do gustu, niby czuć że jest to produkt przeznaczony dla niemowląt, ale wydaje mi się że wybija się w nim zapach cynku, który bardziej kojarzy mi się z kremem na odparzenia niż z kremem do ciała. Dlatego też mimo przystępnej ceny (ok. 13 zł / 100 ml) krem ochronny Dzidziuś nie należy do naszych ulubieńców, jest to jednak rzecz gustu, wydaje mi się że pod względem działania nie mogę mieć do niego żadnych zarzutów.


Podążając za zapachem przypominającym krem na odparzenia przejdźmy do kremu na odparzenia FlodoMAX. Do tej pory stosowaliśmy chyba najpopularniejszy na rynku Sudocrem, sprawdzał nam się bardzo dobrze, choć prawda jest taka że Kubuś rzadko kiedy dostawał pieluszkowe zapalenie skóry, zazwyczaj wystarczyło jedno zastosowanie kremu i po krzyku. Krem FlodoMAX można śmiało stosować jako zastępstwo Sudocrem’u, działa równie szybko i skutecznie. Choć tak naprawdę FlodoMAX można ustawić nieco wyżej na podium dzięki temu, że nie pozostawia białego filtru na skórze, który jest zmorą w przypadku Sudocremu. 

Ogólnie jesteśmy zadowoleni z zawartości pudełeczka. Produkty które w nim znaleźliśmy może nie skradły naszego serca, ale na pewno dobrze nam służyły.

Podobne posty

0 komentarze

Cieszymy się z Twoich odwiedzin w naszym małym wirtualnym świecie.
Mamy nadzieję, że spodobało Ci się to co w nim znalazłeś.
Zachęcamy do dyskusji w komentarzach pod postem.
Każda wypowiedź jest dla nas bardzo cenna.
Życzymy Ci udanego dnia pełnego uśmiechu :)