Czy oni sobie poradzą?

09:12



W wakacje byliśmy na wizycie u naszej Pani neurolog. Kubuś jest pod jej stałą kontrolą od czasu kiedy jako niemowlaczek po operacji nie rozwijał się w takim tempie jak rówieśnicy. Miesięczna rehabilitacja wyrównała większość jego braków, jednak pozostała wiotkość, do której już musimy się przyzwyczaić. Mimo to co jakiś czas odwiedzamy Panią neurolog, żeby oceniła postępy rozwojowe Kubusia. Na ostatniej wizycie, Pani doktor stwierdziła, że warto zrobić Kubie badania pod kątem chorób metabolicznych i skierowała nas w związku z tym na pobyt w szpitalu. Trochę się zdziwiłam, ale stwierdziłam, że nie będę podważała decyzji lekarki cieszącej się najlepszą opinią w naszym mieście. W lipcu zadzwoniłam do szpitala podpytać o szczegóły i dowiedziałam się, że Kubuś będzie mógł przejść badania dopiero pod koniec listopada. Polska rzeczywistość, ten długi okres oczekiwania na wizyty jest wręcz osłabiający.


Przyszedł listopad, ja jestem w połowie ciąży i lekarka odradziła mi pobyt w szpitalu z dzieckiem w tym stanie. Do tej pory za każdym razem gdy Kubuś musiał iść do szpitala, to ja mu towarzyszyłam. Jak przystało na prawdziwą matkę polkę. Tym razem musiało być inaczej. Po raz pierwszy Kubuś poszedł do szpitala z tatą. Ja zakochana w synku matka wariatka, jeszcze na dodatek z szalejącą burzą ciążowych hormonów, mocno to przeżywałam. Czy oni sobie poradzą?

Okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak sobie go wyobrażałam. Kubek był mega dzielny, bez większych ekstesów znosił wszystkie badania. Grzecznie pozwolił założyć sobie wenflon, o który bałam się najbardziej. Wydaje mi się, że duży wpływ na to miało nastawienie z którym wysłałam młodego do szpitala. Opowiedziałam mu mniej więcej co będzie się tam działo. Dzięki temu, Kubek potraktował ten pobyt niczym przygodę. Taki męski wypad z tatą.

Kubuś okazał się duszą towarzystwa. Wszyscy chętnie spędzali z nim czas na zabawach. Okazało się, że jeden z najmłodszych pacjentów na oddziale rządził praktycznie wszystkimi pozostałymi dziećmi. Nie spodziewałam się, że moje dziecko ma takie zdolności przywódcze. Tak mu się tam spodobało, że wręcz chciał nocować w szpitalu, o co się też martwiłam. Oczami wyobraźni widziałam Kubę płaczącego, że chce do domu. A tu taka niespodzianka.

25 listopada obchodzone jest święto pluszowego misia. W szpitalu świętowali ten dzień 26 listopada i właśnie tego dnia Kubek trafił na oddział. Z tej okazji na oddziale pojawił się klaun, później dzieci odwiedziła Myszka Minie, Ciasteczkowy Potwór i Miś, oprócz tego w świetlicy prowadzone były ciekawe zajęcia. Kubek był wniebowzięty. Tyle atrakcji. Każdy mały pacjent dostawał upominek w postaci wybranej przez siebie maskotki. Nasz mały negocjator wydębił cztery pluszaki, dwa dla siebie i dwa dla siostrzyczki. Jaki dobry brat, już myśli o swojej jeszcze nienarodzonej młodszej siostrze. Jestem z niego mega dumna. Choć uważam, że przesadził z ilością zabawek, dwie w zupełności by wystarczyły.

Pobyt Kubka w szpitalu mogę uznać za udany. Młody trafił na dobry czas, dzięki czemu atmosfera w szpitalu sprzyjała. Cieszę się, bo czeka nas jeszcze co najmniej jeden pobyt w szpitalu tyle, że na inny oddziale. Wyniki badań są w porządku, czekamy jeszcze na część która jest wysłana do Warszawy, za 3 miesiące powinny być jakieś wieści odnośnie ich.

A Ty masz jakieś doświadczenia z pobytu w szpitalu Twojej pociechy?

Podobne posty

2 komentarze

  1. Najważniejsze, że pobyt minął w dobrej atmosferze i ze maly byl dzielny ;) pozdrawiam i zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie że atmosfera była ok

    OdpowiedzUsuń

Cieszymy się z Twoich odwiedzin w naszym małym wirtualnym świecie.
Mamy nadzieję, że spodobało Ci się to co w nim znalazłeś.
Zachęcamy do dyskusji w komentarzach pod postem.
Każda wypowiedź jest dla nas bardzo cenna.
Życzymy Ci udanego dnia pełnego uśmiechu :)