Wczorajszy wieczór zapowiadał się normalnie. Około 19 razem z Kubulkiem powędrowaliśmy do łazienki. Zaczęłam napuszczać wodę do wanny i w międzyczasie rozbierałam małego do kąpieli. Podczas zdejmowania bluzeczki przeraziłam się. Całe przedramię Kubusia było zaczerwienione i ciepłe. Od razu spanikowałam. Przecież do tej pory, ani razu nie mieliśmy problemów po szczepieniach, a było już ich trochę. Co teraz zrobić z biedną rączką mojego maleństwa. Przez moją głowę przeleciała myśl, że kiedyś pielęgniarka wspominała, że w takim przypadku należy użyć Altacet Junior, ale czy na pewno? Wolałam nie ryzykować, więc zadzwoniłam do naszej przychodni, która działa całą dobę, żeby się upewnić. Okazało się, że pamięć mnie nie zawodzi. Dobrze wiedziałam co mam zrobić, ale co się nadenerwowałam to moje.
Oczywiście wiedząc jak do tej pory Kubulek reagował na szczepienia, nie zaopatrzyłam się w żel łagodzący tego typu objawy. Wyszłam z założenia, że skoro dwa poprzednie szczepienia zniósł tak dobrze, tym razem też nic się nie będzie działo. Jak widać lepiej dmuchać na zimne i przy dziecku być przygotowanym na każdą ewentualność. Ostatnia szczepionka przeciw pneumokokom utarła mi nosa.
Jeszcze jak na złość nasz samochód jest w naprawie i nie było jak pojechać do apteki. Na całe szczęście dziadek wracając z pracy pojechał kupić żel łagodzący dla wnusia. Niestety Pani farmaceutka oznajmiła, że nie ma altacetu i ponoć w hurtowniach też są problemy z jego dostaniem. No to klops i co teraz? Dziadek podpytał o jakiś alternatywny preparat i Pani w aptece poleciła maść arnikową. Podobnie jak altacet ma działanie łagodzące i zmniejszające obrzęki. Polecona maść zadziałała idealnie. Wystarczyło jedno posmarowanie rączki przed snem i rano Kubuś obudził się z lekko zaróżowioną rączką. Profilaktycznie posmarowałam ją jeszcze podczas porannej toalety małego. Mam nadzieję, że nasze szczepionkowe przeboje na tym się zakończą.
Jestem bardzo dumna z mojego synulka, że nawet nie dał po sobie nic znać przez cały dzień, przez co dopiero wieczorem zauważyłam jego biedną czerwoną rączkę.
W lipcu czeka nas kolejna dawka szczepienia 6w1 i już wiem, że na wszelki wypadek nie tylko przygotuję się na możliwość podwyższonej temperatury, ale również na poszczepienne reakcje skórne.
Jestem bardzo dumna z mojego synulka, że nawet nie dał po sobie nic znać przez cały dzień, przez co dopiero wieczorem zauważyłam jego biedną czerwoną rączkę.
W lipcu czeka nas kolejna dawka szczepienia 6w1 i już wiem, że na wszelki wypadek nie tylko przygotuję się na możliwość podwyższonej temperatury, ale również na poszczepienne reakcje skórne.