Mój mały chorowitek

18:00


Mój kochany maluszek cały czas zakatarzony. Trochę nie ma co się temu dziwić, jak ma się w domu małego buntownika, który nie pozwala na jakiekolwiek zabiegi, dzięki którym mógłby wrócić do zdrowia. Aspirator to okropny potwór, wyrywa go z moich rąk, kręci głową na lewo i prawo niczym bohater Matrixa, a wrzask który temu wszystkiemu towarzyszy pewnie przekroczyłby wszystkie możliwe skale. Na próbę zaaplikowania kropli do noska reaguje bardzo podobnie, próba zrobienia tego podczas zabawy też nic nie dawała, Kubuś dostał opakowanie po zużytych kropelkach, którymi bawił się w zakrapianie noska mamie, ale jak próbowałam zrobić zamianę ról od razu wywoływało to jego płacz. Inhalacje również są czymś przerażającym, oczywiście nawet nie myślę o nałożeniu Kubusiowi maseczki do inhalacji na jego śliczniutką buźkę, samo włączenie pingwinka - specjalnie dla Kubulka kupionego inhalatora dziecięcego, wywołuje że wpada on w spazmatyczny płacz. Zaniepokojona tym wszystkim na początku tygodnia wzięłam małego pod pachę i powędrowałam do Pani doktor, która przypisała Kubusiowi specjalną maść do noska. Przy okazji babcia zarządziła inhalacje starymi metodami przy pomocy zwykłego garnka i kropli do inhalacji. Dzięki maści i inhalacjom po 3 dniach giluski rozpoczęły wyprowadzkę z Kubusiowego noska.  



Razem ze znikającym katarkiem, zaczął wracać mojemu małemu niejadkowi apetyt. Upieczone przez babcię ciasto bananowe zaserwowane na nowym talerzyku w sówki Kubulek zajada, aż mu się uszy trzęsą. Siada z talerzykiem na kanapie i łapie przygotowane małe kosteczki smakołyka, które zgrabnie wkłada do buzi. Co jakiś czas chwyta za kubeczek również z sówkowej kolekcji i popija wodę. Zarówno talerzyk, jak i kubeczek, od razu przypadły Kubusiowi do gustu. Mały podczas rozpakowywania zmywarki potrafi chwycić za talerzyk i biegać po mieszkaniu pokazując wszystkim jakie fajne sówki są na nim. Tak samo z resztą jest z kubeczkiem, bawi się nim, opowiada coś po swojemu o sówkach które go zdobią. Jeszcze nie mieliśmy takiego kubeczka ze składanym ustnikiem. Dla mojego brzdąca jest on dużą atrakcją. Otwieranie i zamykanie dzióbka to świetna zabawa. Do tej pory Kubuś od roku korzysta z bidonów z rurką, na początek jak dostał nowy kubeczek nie do końca wiedział jak z niego pić, ale bardzo szybko połapał się, że pijąc musi podnieść kubeczek do góry i go przechylić, żeby coś leciało. 

Śmiało mogę polecić wszystkim mamom zarówno talerzyk, jak i kubeczek z kolekcji "Sówki" z Canpol Babies. Obydwa produkty są bardzo dobrze wykonane oczywiście z tworzywa nie zawierającego BPA. Bardzo łatwo je utrzymać w czystości dzięki temu, że można je myć w zmywarce. Talerzyk jest sztywny, nie wygina się pod ciężarem serwowanych na nim posiłków. W przypadku kubeczka bardzo fajne jest to, że posiada miarkę dzięki której można kontrolować ile dziecko pije przygotowanego napoju. 

Wpis powstał dzięki współpracy z Canpol Babies

Recenzję innych produktów z kolekcji "Sówki" firmy Canpol Babies znajdziecie w poście "Koniec nocnych poszukiwań"

Podobne posty

1 komentarze

  1. Super sprawa, a maluszek naprawdę musi to lubic ;) pozdrawiam i zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń

Cieszymy się z Twoich odwiedzin w naszym małym wirtualnym świecie.
Mamy nadzieję, że spodobało Ci się to co w nim znalazłeś.
Zachęcamy do dyskusji w komentarzach pod postem.
Każda wypowiedź jest dla nas bardzo cenna.
Życzymy Ci udanego dnia pełnego uśmiechu :)