Urzędowe zmiany

21:41

Designed by Freepik

Nowy Rok przyniósł mi zmiany, których tak naprawdę sama nie spodziewałam się. Co prawda nic nie działo się bez mojego udziału i poza mną, jednak wynik był dla mnie zaskakujący. 

W ciągu ostatnich dwóch tygodni moje życie zmieniło się jak w kalejdoskopie. Po dwóch miesiącach spokojnego życia w domowym zaciszu, z perspektywą na jego dalszy ciąg, rzutem na taśmę od 17 stycznia rozpoczęłam pracę. 

Jeszcze nigdy nie brałam udziału w tak szybkim procesie rekrutacyjnym. W piątek dostarczyłam niezbędne dokumenty, w poniedziałek odebrałam telefon z zaproszeniem na wizytę w środę, w środę rozmowa, w czwartek telefon z propozycją pracy, w poniedziałek niezbędne badania i ... Równy tydzień od rozmowy kwalifikacyjnej już rozpoczęłam pracę. 

Jak dla mnie było to tempo ekspresowe. Nie żebym się nie cieszyła z obrotu sprawy. Choć momentami włącza mi się malkontentstwo.  Niby zawsze chciałam pracę, którą będę kończyła maksymalnie o 16:00. Teraz pracuję do 15:30. Super. Tylko w tych moich marzeniach nie myślałam nigdy o tym, że kij ma dwa końce. Świetnie jest kończyć pracę tak wcześnie. Jest tylko jeden mały szkopuł, a mianowicie pora o której muszę wstać. Mój budzik dzwoni o 05:45. Toż to środek nocy. Jestem osobą, która żeby funkcjonować musi być wyspana. Póki co tak nie jest. Rano ledwo zwlekam się z łóżka. Gdy patrzę w lustro bardziej przypominam zombi, niż elegancką żonę, mamę czy urzędniczkę. Tak, bo teraz jestem urzędnikiem państwowym. Tego jeszcze Ci nie zdradziłam. Wracając jednak do wczesnych pobudek. To właśnie one sprawiają, że zamiast cieszyć się z tego, że znalazłam pracę włącza mi się marudzenie. Jak to Artur mówi "takiej to nie dogodzisz". 

No ale nic, koniec narzekania. Zakasuję rękawy mojej śnieżnobiałej koszuli i biorę się do pracy. Mam tylko nadzieję, że przez to wszystko moje wielkie plany związane z naszym wirtualnym domem znów nie ucierpią. Ogarnę się z tematem i postaram się zorganizować wszystko tak, żeby praca, pasja i rodzina, a zwłaszcza ona, na tym wszystkim nie ucierpiały. 

Postaram się dzielić z Tobą na bieżąco tym, jak sobie z tym wszystkim radzę. Póki co padam na pyszczek. Jednak nie poddam się tak łatwo. W weekend naładuję bateryjki i znów będę jak nowonarodzona. 

Podobne posty

2 komentarze

  1. Też miałam taką szybką rekrutację. :)
    POWODZENIA!

    Pozdrawiam ♥
    One Masked Girl

    OdpowiedzUsuń

Cieszymy się z Twoich odwiedzin w naszym małym wirtualnym świecie.
Mamy nadzieję, że spodobało Ci się to co w nim znalazłeś.
Zachęcamy do dyskusji w komentarzach pod postem.
Każda wypowiedź jest dla nas bardzo cenna.
Życzymy Ci udanego dnia pełnego uśmiechu :)