Wielkimi krokami do finału

13:00


Ciekawa jestem jak obstawiałaś, czy udało mi się dotrwać do kolejnej wizyty kontrolnej czy nie. Spotkanie z moją lekarką miałam ustalone na piątek, a Artur miał wrócić z delegacji w poniedziałek. Moim celem było doczekać jego powrotu i poród najwcześniej we wtorek, 5 marca. Termin mieliśmy na 15 marca, więc liczyłam że uda nam się. Tym bardziej, że Kubulka donosiłam do terminu i jego poród musiał być wręcz wywoływany ze względu na cukrzyce ciążową, którą miałam w pierwszej ciąży. Jednak w przypadku Kubka 2 cm rozwarcie pojawiło się dopiero w 38 tygodniu ciąży.


38 tydzień ciąży

38 tydzień ciąży z malutką wyglądał zupełnie inaczej. W trakcie badania ginekologicznego podczas wizyty kontrolnej okazało się, że mam już 5 cm rozwarcia. Jak stwierdziła moja lekarka, połowę porodu miałam już za sobą, a ja nic nie czułam. Taka sytuacja niepokoiła Panią doktor. Obawiała się, że akcja porodowa będzie postępowała tak, że nie zdążę dojechać do szpitala jak już zacznę czuć skurcze. Podjęła decyzje z którą trudno było się nie zgodzić. W moje ręce trafiło skierowanie do szpitala. 

Do szpitala niemal na sygnale

Wróciłam do domu, zabrałam swoją walizkę i torbę dla dzidzi i pojechałam do szpitala w którym pracowała moja lekarka prowadząca. Na izbie przyjęć już na mnie czekali. Lekarka zrobiła badanie, sytuacja z rozwarciem była bez zmian. W związku z tym, że tak naprawdę nie czułam skurczy, a co za tym idzie typowa akcja porodowa jeszcze się nie zaczęła została podjęta decyzja o skierowaniu mnie na oddział patologii ciąży. Tam podpięto mnie pod KTG. Zapisy podczas badania ewidentnie wskazywały, że mam skurcze i to nie jakieś malutkie. Po dwóch godzinach od przyjęcia na oddział i godzinie od zapisu KTG lekarz pełniący dyżur postanowił mnie zbadać. Podczas badania wyszło, że rozwarcie powiększyło się do 6 cm. Lekarz stwierdził, że przy takim obrocie sprawy, to mogą nawet nie zdążyć przewieźć mnie na porodówkę. Nie chciał ryzykować i .... 


Jednak na porodówkę

Koło 14:00 trafiłam na porodówkę. Trochę nie uśmiechała mi się cała ta sytuacja. Planowałam to zupełnie inaczej. Ale cóż, nie zawsze jest tak jak chcemy. Na porodówkę trafiłam z mamą. W związku z tym, że wszystkie sale porodowe były zajęte umieszczono mnie w takiej powiedzmy "poczekalni", gdzie położyłam się na łóżku i znów podpięto mnie do KTG. Na ekranie dość często widziałam moc skurczy 100, co wcale nie odzwierciedlało się w moim bólu, który był na poziomie 0. Mimo rozczarowania dobry humor mnie nie opuszczał, razem z mamą żartowałyśmy sobie. Każda odwiedzająca nas osoba, czy to położna czy lekarka, widząc zapisy na KTG dopytywała mnie o to czy czuję skurcze i ze zdziwieniem patrzyła na mnie gdy mówiłam, że nie. Położna stwierdziła, że można tylko mi zazdrościć takiego porodu. Większość rodzących męczy się, żeby osiągnąć takie rozwarcie jak ja miałam, a ja osiągnęłam je praktycznie bezboleśnie. Po upływie mniej więcej godziny trafiłam na docelową salę. Do 17:00 tak właściwie nic się nie działo. Zdążyłam cyknąć kilka fotek, zadzwonić do Artura, a skurczy nadal nie czułam. Mniej więcej o 17 przyszła lekarka. Ponownie mnie zbadała i stwierdziła, że rozwarcie nie powiększyło się. Uznała, że w takiej sytuacji najlepszym rozwiązaniem będzie przebicie pęcherza płodowego. Po około pół godzinie wykonała zabieg, który sprawił, że w końcu zaczęłam odczuwać skurcze. Trochę powtórka z rozrywki. Podobnie wyglądał poród Kubulka. 


No to rodzimy

Skurcze męczyły mnie gdzieś koło godzinki. Po tym czasie okazało się, że położne skończyły swój dyżur i nastąpiła zmiana. Nowa położna postanowiła przeprowadzić badanie, żeby zorientować się w sytuacji. Ku naszemu zdziwieniu okazało się, że rozwarcie jest pełne. Usłyszałam "Justyna, no to rodzimy". Drugi etap porodu przeszedł mi dość szybko, choć nie mogę powiedzieć, że było to łatwe. Wszyscy dookoła motywowali mnie do działania. Jak wyczytałam później w wypisie, trwało to 11 minut. Po których usłyszałam płacz mojej kruszynki.

Takim oto sposobem nasza mała księżniczka zrobiła nam psikusa i zamiast poczekać na tatę przyszła na świat 01 marca o godzinie 19:16 w towarzystwie mamy i babci. 

Podobne posty

1 komentarze

Cieszymy się z Twoich odwiedzin w naszym małym wirtualnym świecie.
Mamy nadzieję, że spodobało Ci się to co w nim znalazłeś.
Zachęcamy do dyskusji w komentarzach pod postem.
Każda wypowiedź jest dla nas bardzo cenna.
Życzymy Ci udanego dnia pełnego uśmiechu :)