Żółtaczka u maleństwa

20:00





W pokoju robi się coraz jaśniej, to dzięki promieniom słońca, które zaczynają wpadać przez okno. Parę z nich pada na twarzyczkę mojego maleństwa i ... pojawia się przerażenie. Co się stało? Dlaczego jego skóra ma inny kolor niż dzień wcześniej? Cóż to takiego i co jest tego przyczyną? Przerażenie, strach w oczach, natłok myśli, wśród nich najważniejsza czy mój synek jest zdrowy. W napięciu czekam na poranny obchód pediatry, od którego usłyszę "to nic strasznego, wiele dzieci tak ma, nie ma powodów do paniki, mamy do czynienia z żółtaczką fizjologiczną". 

Brzmi znajomo? Niby wiele się o tym słyszy, że żółtaczka fizjologiczna często pojawia się u noworodków, ale jak przytrafia się ona naszemu maleństwu, troska i strach często biorą górę nad zdrowym rozsądkiem. Okazuje się, że w wielu przypadkach zupełnie niepotrzebnie, ponieważ gdy w pierwszych dobach życia dziecka jego skóra i gałki oczne będą zażółcone, mamy najczęściej do czynienia z żółtaczką fizjologiczną, która nie jest uznawana za chorobę. Wszystkiemu winna jest bilirubina, której nadmiar w niewykształconej jeszcze odpowiednio wątrobie noworodka, powoduje zmianę koloru jego skóry i błon śluzowych.

W naszym przypadku poziom bilirubiny był na granicy, więc postanowili zostawić nas dłużej w szpitalu, żeby poobserwować jeszcze dobę i sprawdzić, czy jej poziom nie będzie wzrastał. Położne zasugerowały, żebym często karmiła moje maleństwo, dzięki czemu bilirubina będzie wypłukiwana z organizmu. U nas ta metoda poskutkowała. Kubuś sporo jadł i wraz z kolejną zmianą pieluszki, stawał się coraz mniej żółciutki. Obyło się bez dłuższej hospitalizacji i konieczności stosowania  fototerapii, czyli naświetlania maleństwa w inkubatorze wyposażonym w lampy o niebieskim albo białym świetle. Metoda ta również obniża poziom bilirubiny i w niektórych szpitalach stosowana jest od razu po stwierdzeniu żółtaczki fizjologicznej u noworodka, ale jak widać na naszym przypadku nie we wszystkich.

Nasza "przygoda" z żółtaczką nie trwała zbyt długo, uporaliśmy się z nią w tydzień. Kubuś odzyskał wigor i energię, których brakowało mu podczas "choroby". Teraz wiem, że wszystkie mamy, które martwią się ospałością, brakiem apetytu i co najważniejsze zażółceniem nowo narodzonych dzieciaczków mogę pocieszyć, że jest to normalne i przejściowe. 

Podobne posty

0 komentarze

Cieszymy się z Twoich odwiedzin w naszym małym wirtualnym świecie.
Mamy nadzieję, że spodobało Ci się to co w nim znalazłeś.
Zachęcamy do dyskusji w komentarzach pod postem.
Każda wypowiedź jest dla nas bardzo cenna.
Życzymy Ci udanego dnia pełnego uśmiechu :)