źródło: www.filmweb.pl |
Zbierałam się , zbierałam, i w
końcu naszła mnie wena. Dwa tygodnie temu wybraliśmy się z moim A. do kina. Tym
razem padło na kolejną adaptację książki Tolkiena „Hobbit, czyli tam i z powrotem”. Jak tylko dowiedziałam się, że książka ta
zostanie zekranizowana od razu wiedziałam, że wybiorę się żeby zobaczyć ją na
dużym ekranie. Czytałam książkę jako małolata i pamiętam, że naprawdę podobała
mi się ta historia. Przeczytałam ją jednym tchem, a w moim przypadku to był
wtedy nie lada wyczyn. Nie zamierzam jednak robić porównań książkowej wersji do
tej z dużego ekranu, bo od mojego nocnego seansu z książką minęło już sporo czasu (bosh jaka ja już jestem
staram ;P), ale nie omieszkam w paru
słowach przedstawić moich wrażeń z pierwszej części trylogii o przygodach
Hobbita